Bez czwartej władzy nie ma wolności ani demokracji. To władza najpotężniejsza: politycy kształtują nasz świat, ale to od mediów zależy, co o nim wiemy.
We wrześniu ale kino! zaprasza na cykl „Kino Mówi: IV władza”, w którym pokazanych zostanie pięć różnych spojrzeń na świat mediów i reklamy. Premiery w czwartki od 8 do 29 września, po 20:10. Emisję każdego filmu poprzedzi rozmowa z zaproszonymi gośćmi.
Cykl w ale kino! rozpocznie „Nixon” (1995) w reżyserii Olivera Stone’a. Film pokazuje jeden z największych triumfów w dziejach wolnej prasy – aferę Watergate, w której dwóch dziennikarzy doprowadziło do ustąpienia z urzędu prezydenta USA, Richarda Nixona. Czwarta władza zaprezentowała się wówczas w pełnej chwale jako gwarancja wolności, praworządności i porządku, w którym nawet najbardziej wpływowy polityk nie pozostaje bezkarny. Czy jednak obraz mediów rzeczywiście jest tak idealny? W filmie „Pierwsza strona” (2003) mamy okazję zobaczyć zupełnie inne oblicze czwartej władzy. To prasa w dobie tabloidu, histerycznej pogoni za sensacją. Film jest opowieścią o dziennikarzu The New Republic, Stephenie Glassie, który wymyślał zdarzenia opisując je, jako prawdziwe. Dziś, w świetle afery Roberta Murdocha, „Pierwsza strona” wciąż pozostaje aktualna. Kilka lat po kompromitacji Glassa redaktorzy imperium Murdocha posunęli się w pozyskiwaniu sensacyjnych informacji znacznie dalej, złamali prawo, ingerując w policyjne śledztwa.
Okazuje się, że nawet sferą duchową rządzą dziś media. W filmie „David chce odlecieć” (2009) młody niemiecki reżyser David Sievking podąża tropami swojego idola, Davida Lyncha i wpada na trop sekty hinduskiego guru Maharishi Mahesh Yogiego. To wielki, liczący 6 milionów wyznawców ruch. Sławę Maharishiemu zapewniły jednak nie jego nauki, ale media. Maharishi od lat 60. XX wieku był duchowym nauczycielem celebrytów i gwiazd showbiznesu, od Beatlesów po Davida Lyncha; nic dziwnego, że prasa wykreowała na medialną gwiazdę również samego Maharishiego.
Dziś to nie media, lecz reklama jest prawdziwą czwartą władzą. Taką tezę stawia w „Sztuce reklamy” (2009) amerykański dokumentalista Doug Prey, opowiadając o kampaniach reklamowych, które wpływały na wybory, nie tylko konsumenckie, całych społeczeństw. Z kolei w „99 frankach” (2007), obrazie nakręconym na postawie głośnej powieści Frédérica Beigbedera, między reklamą a mediami nie ma żadnej granicy; współczesna prasa, telewizja i inne środki masowego przekazu stają się po prostu nośnikami reklamy. Tak oto czwarta władza, która ma kontrolować pozostałe trzy, sama wymyka się spod kontroli. Kto uniesie ciężar piątej władzy, która pilnować będzie czwartej? Cała nadzieja w kinie.